Szczerze o walce ze smogiem w Poznaniu

Trujące, zanieczyszczone powietrze jest dziś najpilniejszym i najbardziej uniwersalnym problemem poznaniaków. Wszyscy oddychamy tym samym powietrzem. Ten problem trzeba rozwiązać i musimy to zrobić możliwie najszybciej.

W tym miesiącu w Głosie Wielkopolskim ukazał się artykuł krytykujący podejście naszego miasta do rozwiązania problemu smogu.

Radna Dominika Król z PO skomentowała ten artykuł na Facebooku. Pani radna jest przewodniczącą Komisji Ochrony Środowiska w Radzie Miasta Poznania i dowodzi, że krytyka „bardzo daleko odbiega od tego co dzieje się w rzeczywistości”. Cały komentarz pani radnej mogę podsumować cytatem: „Jest super, jest super, więc o co ci chodzi?”

Otóż nie, nie jest super. Jest dramatycznie. Źle. I powinniśmy zacząć to w końcu mówić głośno. Także w Radzie i Urzędzie Miasta. Ten artykuł piszę w nadziei, że uda mi się pokazać wam, że jest źle, a to co robimy obecnie to kropla w morzu potrzeb.

Na smog w Poznaniu składają się zanieczyszczenia głównie z dwóch źródeł: z samochodów i ogrzewania domów (pieców i kominków). Tutaj skupię się na tym drugim typie, na tym jak z nim walczymy, a także dlaczego to nie wystarczy.

Wymiana piecy w żółwim tempie

Poznań przeznacza 2 miliony złotych rocznie na dofinansowanie wymiany pieców. Czy to dużo?

W porównaniu do budżetu domowego to dużo pieniędzy, ale w porównaniu do tego co robią inne miasta, to bardzo mało.

W 2016 roku w Poznaniu wymieniliśmy wspólnie w ramach dofinansowania 314 pieców. W tym samym czasie Kraków wymienił 4200 pieców. Ponad 13 razy więcej.

Żródła danych: poznan.pl, krakow.pl

Niestety nie znalazłem informacji o tym, ile szacunkowo mamy w mieście jeszcze starych pieców do wymiany. Ale nawet zakładając, że jest ich tylko 6000 (tyle ile Kraków wymienił w 2 lata), w tym tempie ich wymiana zajęłaby Poznaniowi 12 lat. A i to tylko jeśli wszyscy posiadacze mieliby pieniądze na ich wymianę (do tego wrócę poniżej w części o biedzie energetycznej).

Nieskuteczne kontrole i mandaty

Pani radna Król twierdzi, że straż miejska i kontrole w ramach Eko Patrolu pomogą.

W teorii działa to tak: dzwonimy do straży miejskiej, oni przyjeżdżają, biorą próbkę dymu i wlepiają mandat zatruwającym powietrze sąsiadom.

A w praktyce? Moja koleżanka, Justyna, pod koniec stycznia napisała tak:

Dzisiaj podjęłam pierwszą próbę zgłoszenia na straż miejską sąsiada palącego śmieciami. Nieudaną. „Czarny dym to nie muszą być śmieci”, „Pewnie już tam kontrolowaliśmy”, „Tak, tak, już byliśmy”. Aha.

Kontrole kominów nie powstrzymają trucicieli, tak samo jak bardzo rzadkie kontrole biletów w tramwajach nie wyeliminują jeżdżenia na gapę. Jak często widzicie kontrolę w tramwaju? Raz na miesiąc?

Żeby truciciela ukarać mandatem, straż miejska musi przyjąć zgłoszenie (a jak już wiemy „Czarny dym to nie muszą być śmieci” przecież), sprzęt do kontroli musi być wolny (a na półmilionowe miasto mamy taki sprzęt… jeden, w tym roku będzie drugi, wow).

Jakie jest prawdopodobieństwo, że jeden konkretny truciciel zostanie przyłapany na truciu więcej niż raz w miesiącu? Powiedzmy sobie szczerze: zerowe.

A ponieważ palenie śmieciami jest tańsze niż wymiana pieca, i to nawet jeśli dodamy jeden pechowy mandat na pół roku, to kontrole i mandaty w tej ilości zwyczajnie nie mogą pomóc.

Problem komplikuje się jeszcze bardziej, kiedy weźmiemy pod uwagę poziom zamożności.

Bieda energetyczna a dofinansowania i mandaty

Osoby, które palą w piecach śmieciami można podzielić na dwie grupy: (1) grupę cwaniaków, czyli „stać mnie na czysty opał i nowy piec, ale przyoszczędzę” i (2) grupę osób biednych, czyli „nie stać mnie na lepsze paliwo, palę tym co mam, żeby nie zamarznąć”.

Jak ta grupa osób biednych reaguje na dofinansowanie do wymiany piecy? Prawdopodobnie nie reaguje wcale, bo ich nie stać.

Co się zmieni, jeśli takiej biednej rodzinie wlepimy mandat za trucie powietrza? Nic się nie zmieni, ponieważ dalej nie będą mieć pieniędzy na lepszy opał, ani na lepszy piec. Ba, będą mieć ich jeszcze mniej.

Dofinansowania i mandaty to dobry pomysł, ale nie rozwiążą problemu smogu w całości.

Pani radna Król pisze w swoim komentarzu:

Nie ma na razie sygnałów, że pieniędzy [na dofinansowanie wymiany pieców] zabraknie. Jeżeli taka sytuacja miałaby miejsce Komisja Ochrony Środowiska będzie wnioskować o zwiększenie środków. Stwierdzenie, że środki są niewystarczające jest więc w tym momencie nieuzasadnione.

Ech… Żelazna logika. To, że pieniądze nie są zużywane nie oznacza, że skończyły się piece do wymiany. To oznacza tylko, że skończyły się rodziny, które stać na wymianę.

A co z pozostałymi?

Po co nam czujniki?

Radna Król w swoim komentarzu wspomina też o decyzji Rady Miasta w sprawie montażu czujników jakości powietrza na terenie placówek oświatowych. Nie muszę chyba nikomu tłumaczyć, że montaż czujników jakości powietrza nie poprawi. Co najwyżej będziemy lepiej wiedzieć czym się trujemy i jak bardzo.

Potrzebuję jednak tutaj dodać, że Wydział Ochrony Środowiska Urzędu Miasta zdaje się stać na stanowisku, że w Poznaniu nie potrzebujemy więcej czujników niż dwa punkty pomiarowe WIOŚ: jeden na Polance, a drugi w ogrodzie botanicznym.

Jeśli zauważyliście tutaj rozbieżność pomiędzy Radą Miasta a Urzędem, to gratuluję spostrzegawczości.

Ten aspekt sprawy jest skomplikowany i dotyka podziału kompetencji między WIOŚ a Wydziałem Ochrony Środowiska, ale także rozumienia przez Urząd Miasta takiej koncepcji jak “pomiar” w ogóle i celu wykonywania tego pomiaru (bo przecież to nie dla sportu).

Sygnalizuję go tutaj, ponieważ żeby uporać się ze smogiem potrzebujemy żeby wszystkie zaangażowane instytucje i organizacje myślały podobnie. Dziś nam do tego daleko, przed nami wiele rozmów i pracy.

Tragedia wspólnego powietrza

Zanieczyszczenie powietrza to taki rodzaj problemu, który w ekonomii nazywa się tragedią wspólnego pastwiska.

Każdy z nas z osobna może zaoszczędzić paląc śmieciami. Koszty – zdrowie, opieka medyczna – są rozłożone na wszystkich. Jedna osoba zyskuje już teraz, a później cierpimy i płacimy wszyscy.

Jedyną drogą wyjścia z tej spirali jest solidarność, czyli świadomość tego wspólnego kosztu i pomoc dla osób, których obecnie nie stać na czyste ogrzewanie.

Dlatego w ubiegłą sobotę, 24 lutego, przystąpiłem do poznańskiej Koalicji Antysmogowej Bye Bye Smog.

Wspólnie z innymi poznaniakami będę pracował nad realnymi i skutecznymi sposobami walki ze smogiem, ale także nad tym, abyśmy wszyscy w Poznaniu mówili o problemie szczerze i wspólnym językiem.

Jeśli chcesz pomóc, podziel się proszę tym tekstem ze znajomymi i śledźcie działania moje oraz koalicji. Jestem przekonany, że zanieczyszczenie powietrza będzie jednym z najważniejszych dla Poznania tematów w tym roku.

Wszyscy oddychamy tym samym powietrzem. Zadbajmy o nie – razem.

4 thoughts on “Szczerze o walce ze smogiem w Poznaniu

  1. Słuchając władz województwa, miejskich, radnych, autoreklamy na konferencjach i w mediach, ile to oni nie zrobili dla eliminowania smogu z Miasta, z regionu, można zapytać Jak jest tak dobrze (z walką) ze smogiem, to dlaczego jest tak źle?

  2. Jest jeszcze trzecia – kto wie czy nie najliczniejsza – grupa palących śmieci. I celowo mówię śmieci, a nie śmieciami, bo chodzi o oszczędzających na wywozie śmieci. Pamiętajmy, że mało kto generuje tyle śmieci, żeby była z tego sensowna wartość opałowa.

    Jeśli chodzi o koalicję, informuj, chętnie się dowiem, co się dzieje.

  3. Autor popełnia błąd podstawowy – nie trzeba spalać śmieci, by truć. Pyły PM2,5, PM10 oraz benzopiren, to składniki spalin węgla nawet najwyższej klasy! Dlatego strażnicy miejscy podczas kontrolowania kotłowni kopiącego palacza najczęściej nie znajdują śmieci. Truje także spalanie drewna, stąd Kraków dąży do wyeliminowania kominków.

  4. EkoPatrol o którym mówi radna Król to max 8 osób, prócz sprawdzaniem czym się pali, zajmują się nielegalnymi wysypiskami, zwierzętami domowymi, dzikimi, prawdopodobnie jeżdżą też do zgłoszeń związanych z niszczeniem siedlisk ptaków, nietoperzy. 8 osób robi to wszystko na zmianę bo nie pracują razem non-stop i wszystko na całym obszarze Poznania. A i jeszcze perełka koszt ekspertyzy popiołów z paleniska jest większy od nałożonego mandatu

Leave a Reply