Naprawianie świata, kawałek po kawałku

Miesiąc temu wybrałem się w podróż służbową do San Francisco, korzystając z lotniska Poznań-Ławica. Poznański port lotniczy nie jest duży, ale ostatnio się rozrósł. Przy okazji modernizacji terminala zmieniono także strefę kontroli bezpieczeństwa… I okazało się, że po tej modernizacji za kontrolą bezpieczeństwa nie ma krzeseł.

Niby banał, ale zakładanie butów na stojąco, trzymając kurtkę, kapelusz, torbę z laptopem i książkę wymagałoby niezłej koordynacji od każdego, nie tylko osoby niepełnosprawnej. Ale w końcu co to za problem postawić krzesło, prawda?

Ubrawszy się jakoś podchodzę do pani ze Straży Granicznej i mówię, że brakuje krzeseł. Wspomniałem też o tym, że jestem osobą niepełnosprawną. Strażniczka ze zrozumieniem pokiwała głową, po czym powiedziała coś w rodzaju „Ale krzesła to by musiało lotnisko zapewnić.” Obok niej (w przestrzeni dla strażników) stały dwa czy trzy krzesła.

Wtedy przypomniałem sobie o wykładzie Setha Godina pod tytułem „This is broken” (video do obejrzenia poniżej). Podczas swojego wystąpienia Godin opowiadał o powodach, dla których różne rzeczy są zepsute.

Jeden z tych powodów to „Nie moja sprawa” („Not my job”), czyli dokładnie taka postawa, jaką zaprezentowała funkcjonariuszka Straży Granicznej. Jest problem? No jest. Można go anprawić? Pewnie można, ale to nie moja sprawa.

Kiedy trafiam na ludzi o takim nastawieniu szkliwo moich zębów cierpi.

Ale mogę tutaj przywołać jeszcze jeden z powodów Godina: „Nie jestem rybą„. Najwidoczniej ludzie, którzy odpowiadali za umeblowanie strefy kontroli bezpieczeństwa nie musieli nigdy zakładać butów z torbą, książką, laptopem, paskiem w zębach i w pośpiechu. Najpewniej nie są niepełnosprawni. Nie są też osobami starszymi. I nie mają małych dzieci. Słowem: skąd mogli wiedzieć?

Jeszcze z Frankfurtu (moje ukochane lotnisko przesiadkowe, bo większego to już go zrobić nie mogli…) wysłałem maila na adres kontaktowy poznańskiego lotniska i po paru dniach przyszła uprzejma odpowiedź, że sprawą zajmą się odpowiednie osoby.

No i świetnie (czy tak się stało jeszcze nie wiem, ale nie mam podstaw by wątpić, a empirycznie sprawdzę przy okazji następnego wylotu). Wniosek?

Zamiast się frustrować warto zwrócić uwagę odpowiedniej osobie. Jeśli nie działa, warto zwrócić uwagę osobie wyżej. W razie konieczności procedurę powtarzać do skutku.

Tego typu drobne usprawnienia, jak wspominałem powyżej, przydadzą się w wielu przypadkach nie tylko niepełnosprawnym, ale również całej masie innych osób. Więc poprawiajmy świat, kawałek po kawałku. Nad tym jak to zrobić, żeby nie trzeba było poprawiać, pochylę się innym razem.

A teraz obiecane video:

A wy, drodzy czytelnicy? Macie jakieś przykłady „zepsutych” miejsc i interakcji, które chcielibyście naprawić?

2 thoughts on “Naprawianie świata, kawałek po kawałku

    1. Wow! Świetna strona, dzięki. Chociaż wierzę, że lokalnymi sprawami efektywniej jest zajmować się lokalnie (i w ojczystym języku).

      No a skoro mówisz, że mógłbyś pisać i pisać to bardzo proszę o maila ze szczegółami jeśli będziesz miał chwilę to wszystko spisać. W najgorszym wypadku wyjdzie nam ciekawa dyskusja, a w najlepszym — może uda się coś poprawić.

Leave a Reply