Cóż to był za rok! Gdyby ktoś mi powiedział, że w 12 miesięcy stanie się to wszystko, zaśmiałbym się w twarz.
Rzecz jasna, w moim życiu działo się w 2014 wiele rzeczy niezwiązanych z niepełnosprawnością i tematyką tego bloga. Wśród nich były rzeczy małe, duże i zaręczyny (bo zaręczyny to osobna kategoria). To było niesamowite 12 miesięcy, podczas których wiele się nauczyłem i wiele doświadczyłem. Tutaj skupię się tylko na wydarzeniach i doświadczeniach związanych z niepełnosprawnością – moją i nie tylko.
1. Żurawinowa 5/7, Poznań, Polska
Zacznę od organizacji, na rzecz której działam od końca 2013 roku, czyli poznańskiego Stowarzyszenia na Rzecz Dzieci i Młodzieży z Mózgowym Porażeniem Dziecięcym, znanego także jako Żurawinka.
Jak pewnie wiesz, jeśli zerknąłeś na moje bio, sam mam mózgowe porażenie dziecięce, a do tego zapał (niestety czasem słomiany) do pomagania i zmieniania świata na lepsze. W pewien sposób zatem tylko kwestią czasu było moje trafienie do Żurawinki. I tuż po tym jak się zapisałem Anna J. Nowak, prezeska stowarzyszenia, zaprosiła mnie do zarządu jako “świeżą krew”.
Przez miniony rok przeszliśmy przez wiele. Remonty, negocjacje, organizacja imprez.
Najważniejsze jednak jest to, że każdy (sic!) kolejny punkt na niniejszej liście zaczyna się od mojego zaangażowania w Żurawince, znajomości tam zawartych i możliwości reprezentowania tego niewielkiego, ale bardzo mi bliskiego środowiska.
2. Amsterdam, Holandia
Co powiedzieć, kiedy na posiedzeniu zarządu mówią ci “To może polecisz do tego Amsterdamu, co?”. Ja powiedziałem chyba coś w stylu “Yyy… No, mogę lecieć.”, bo to sporo pieniędzy dla stowarzyszenia, zupełnie nowa grupa i nie do końca pewne efekty.
“Ten Amsterdam” okazał się być spotkaniem przedstawicieli organizacji zajmujących się tematyką mózgowego porażenia dziecięcego z kilku krajów świata, m.in. USA, Australii, Holandii, Turcji i Indii. Cykl spotkań i tworzona przez nas grupa to World CP Initiative (WCPI) czyli Światowa Inicjatywa Porażenia Mózgowego
To spotkanie było niezwykłe, ponieważ… Cóż, ilość zbiegów okoliczności, które objawiły się na tej amsterdamskiej sali konferencyjnej zakrawała na jakiś rodzaj kosmicznej anomalii.
Otóż znalazłem się na sali jako nieznany nikomu facet z Polski, który spędził 5 lat na Wikipedii i 7 lat pracując w Wikia przy technologii wiki. Siedzę sobie i słyszę, że… WCPI właśnie pracuje nad własną wiki i są pewne problemy. Serio, kosmiczna anomalia.
Jeśli wszystko pójdzie dobrze, na początku tego roku w sieci pojawi się pierwszy owoc mojej pracy rozpoczętej dzięki dyskusjom w Amsterdamie.
3. Stary Rynek, Poznań, Polska
A gdyby tak podświetlić Ratusz na zielono?
Czasem wpadam na szalone pomysły tego typu. Czasem nawet udaje się zrealizować z pomocą przyjaciół i dobrych ludzi. Tak właśnie było w tym przypadku.
Z okazji Światowego Dnia Porażenia Mózgowego (1 października) w Żurawince postanowiliśmy postawić sobie wysoko poprzeczkę i zorganizować w Poznaniu nie jeden dzień, ale cały tydzień wydarzeń związanych z porażeniem mózgowym.
Były więc spotkania z lekarzami, konferencja dla terapeutów i rodziców, a także happening na Starym Rynku z podświetlonym na zielono Ratuszem. Miałem też pierwszą w swoim życiu okazje by stać na płycie rynku z megafonem w ręce, do czego musiałem wyrobić sobie oficjalny miejski identyfikator i w ogóle…
4. Stambuł, Turcja
Kolejna przygoda z World CP Initiative i kolejne spotkanie tego gremium zawiodło mnie do Stambułu, dawnej stolicy Turcji i miasta liczącego 13 milionów ludzi. Czasu na zwiedzanie niestety nie miałem (nadrobię — obiecałem), ale odhaczyłem tradycyjny czaj, pyszne jedzenie i niezapomniane wrażenia ze spania zaraz obok meczetu.
Samo spotkanie dało mi niesamowitego kopa motywacyjnego oraz wrażenie wpływu na leczenie i zapobieganie porażeniu mózgowego, potencjalnie na całym świecie.
Najwidoczniej bywa tak, że najważniejszym wkładem w całym długim roku jest jedno zdanie, rzucone w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie.
Była też mowa o tym, żeby zrobić ze Światowego Dnia Porażenia Mózgowego zrobić uznany przez ONZ międzynarodowy dzień. Tak sobie myślę, że byłoby naprawdę świetnie, gdyby to Polska mogła zapoczątkować proces zmierzający do ustanowienia takiego święta.
Może to i kolejny szalony pomysł, ale mi tam nikt nie mówił, że się nie da (a jeśli ktoś będzie próbował, to nie będę słuchał).
5. Centrum Bukowska, ul. Bukowska 27, Poznań, Polska
Interesującym dla mnie wydarzeniem były też ubiegłoroczne wybory samorządowe i towarzysząca im kampania. Obserwowałem całość nieco z boku i odwiedziłem kilka debat na temat osób z niepełnosprawnością i ich potrzeb, organizowanych przez Marcina Halickiego z WIFOON i Anię Rutz z UAM.
Niestety kandydaci wykazali się raczej słabą znajomością problemów osób z niepełnosprawnością i brakiem pomysłów na działanie. Część kandydatów pokazała też, że generalnie ma słabą wrażliwość na problemy społeczne. Kto wie, może tak się robi człowiekowi kiedy jest za długo w polityce?
Będę miał okazję, żeby to sprawdzić, bo w tym roku zaczynam działalność polityczną. Na pierwszy ogień idzie Rada Osiedla Rataje w Poznaniu. Wybory już w marcu. Trzymajcie kciuki!
6. Internet
Rok zamknąłem eksperymentem — zbiórką na rzecz Żurawinki, w której wszystkie wpłaty do sumy 2000 zł obiecałem podwoić. Nie udało się zebrać całej kwoty, ale wyszła nam bardzo zacna suma 1350 zł, czyli razem z podwojeniem 2700 zł. Eksperyment uważam za udany.
Tego typu podwajanie darowizn, po angielsku zwane matching donation, nie jest w Polsce jeszcze specjalnie popularne. Ale działa!
W Sylwestra mój znajomy, Mateusz Hoppe, wspomniał, że jego do dorzucenia się przekonał właśnie fakt, iż za swoim apelem stawiałem własne pieniądze. I uważam, że tak jest fair. Jeśli w coś wierzę, to inwestuję w to osobiście, a dopiero później proszę znajomych o pomoc. Inwestycją nie zawsze są pieniądze. Czasem to czas, wiedza, wysiłek — rzeczy często warte grube dziesiątki tysięcy złotych, jeśli w ogóle da się je przeliczyć na pieniądze.
Jeśli zajmujecie się zbieraniem środków dla NGO (lub znacie kogoś kto się tym zajmuje), szczerzę polecam tę metodę z podwajaniem. Niekoniecznie trzeba też polegać na własnych środkach — podwajającym może być również odpowiedni sponsor.
A skoro już przy tym jestem… jeśli znasz firmę, która chciałaby wziąć udział w kolejnej takiej akcji jako podwajający, będę bardzo wdzięczy za informacje.
Słowo na koniec
Czas kończyć to przydługie podsumowanie. Dużo się działo, a w tym spisie powyżej kilku rzeczy brakuje. Pominąłem między innymi watsu, o którym pisałem poprzednio i plastry, o których pewnie jeszcze będzie w przyszłości (niewykluczone, że razem ze zdjęciami odnóży autora).
Tyle patrzenia wstecz, teraz patrzymy w przyszłość. W końcu kolejne szalone pomysły same się nie zrealizują.
A jak tobie minął 2014 rok?
Brawo, gratulacje i pozostaje jedynie życzyć żeby 2015 przebił poprzedni rok 🙂
Trzymam kciuki, żeby następne lata były tylko jeszcze lepsze 🙂