Dzień po Orkiestrze: co dalej?

Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, jak co roku, wypełnia przestrzenie miast i miasteczek, wysyca eter i łącza sieciowe. Cała Polska dziś mówi o zbiórce, zbiera albo daje coś od siebie. A ja wybiegam myślami poza dzisiejszy dzień, do tego co będzie jutro.

WOŚP popycha do pomagania, niektórzy mogliby nawet powiedzieć, że przymusza. I nie piszę tego żeby oceniać, czy wyrokować czy to dobrze, czy źle. Faktem jest, że presja społeczna jest ogromna i niektórym może być ciężko chodzić po mieście bez serduszka.

Scena przyuważona w poznańskim centrum handlowym podczas finału Orkiestry kilka lat temu. Mama z dzieckiem. Mama mówi do dziecka:

Zobacz, wszyscy mają serduszka, a my nie. Ale wstyd!

WOŚP popycha i daje nam szansę pomagania. Ale równie ważne jak sama pomoc jest to, dlaczego decydujemy się pomagać, bo motywacje mogą być pozytywne lub negatywne. A na nie wpływ mamy tylko my sami.

W najgorszym wypadku pomożemy idąc za tłumem, jak przywołana mama z hipermarketu. Czy to źle? Nie, w końcu pomagamy i jest z tego jakieś dobro, ale jest to zmarnowana szansa.

Ponieważ może się też zdarzyć tak, że finał Orkiestry nas uwrażliwi i otworzy na potrzeby ludzi, jeśli mu pozwolimy i spojrzymy na to wszystko uważniej i dogłębniej. Pomaganie nie kończy się na WOŚP.

Założę się, że większość z Was wspiera WOŚP. Ale co robicie przez pozostałe 364 dni w roku?

Jeśli nic, albo niewiele, to poniżej proponuję kilka bardzo prostych pomysłów na to, co możecie zrobić, żeby pomagać przez cały rok (i uśmiechać się przy tym tak jak dziś).

Wstąp do stowarzyszenia. Na pewno jest jakiś problem, który interesuje Cię szczególnie. Masz lub miałeś/aś sobę z Alzheimerem w rodzinie? Może chcesz pomóc zwierzętom? Na pewno jest taki problem, który szczególnie chcesz rozwiązać. Zajrzyj do bazy organizacji pozarządowych i wybierz jedną. Członkowstwo pozwoli Ci pomagać regularnie, a do tego znajdziesz nowych znajomych i kontakty.

Poproś o darowizny zamiast prezentów. To jest tak proste, że nie ma wymówek. Zapraszając znajomych i rodzinę na urodziny, imieniny i inne okazje poproś, żeby wpłacili kilka groszy w Twoim imieniu na konto fundacji lub stowarzyszenia. Warto wraz z taką prośbą przedstawić listę organizacji, które chcemy wesprzeć (tutaj również pomocna będzie baza NGO). Proste, rozwązuje problem Twoich gości „Co mam jej/jemu kupić?”, eliminuje niechciane prezenty i jest dużo lepsze niż niezręczne sugestie w rodzaju „prezenty mile widziane, ale niewymagane”. Ja zaczynam od tego roku stosować tę metodę konsekwentnie przy wszystkich okazjach.

Zostań wolontariuszem. To opcja dla tych, którzy mają nieco wolnego czasu – i nieco nie jest tu wcale eufemizmem na „całą masę”. Godzina w tygodniu? Super. Godzina na miesiąc? Też świetnie. Agnieszka Kaluga świetnie mówiła o wolontariacie i jego efektach ubocznych na Blog Forum Gdańsk 2013.

Tyle porad odemnie. Chociaż nie… Mam jeszcze jedną: zacznij teraz. Poszukaj, poczytaj, podejmij decyzję i zrób pierwszy krok.

Zanim zapomnisz na kolejny rok albo wymyślisz jakąś inną wymówkę.

Chętnie poczytam co wybraliście i jak porady się sprawdziły, więc zostawcie komentarz poniżej lub napiszcie z wynikami. Powodzenia!

5 thoughts on “Dzień po Orkiestrze: co dalej?

  1. Mądry post i pomysły zdecydowanie do zrealizowania. Do tego ode mnie polecam „widzieć i odczuwać” – ludzi potrzebujących pomocy (nie tylko materialnej) jest naprawdę bardzo dużo. Pomagać można codziennie, nawet uśmiechem, rozmową czy odrobiną zainteresowania. I to na początek wystarczy. Od takich odruchów serce rośnie i chce się więcej – wtedy należy załączyć działania polecone przez Łukasza 🙂

  2. Z jednej strony – tak, masz rację, warto robić coś przez resztę roku. Z drugiej strony myślę, że to jest do pewnego stopnia naturalne. Pomaganie wchodzi w nawyk ;-).

    Stąd myślę też, że poczucie zagrożenia u niektórych „konkurencyjnych” organizacji jest nie tylko niezdrowe, ale zwyczajnie głupie. Po pierwsze wśród organizacji dobroczynnych „konkurencja”, to bardzo dziwne słowo. Czy jest w ogóle tutaj na to miejsce? Chyba raczej rozsądniejsze byłoby się wzajemne wspomaganie. Ambicja. Parcie na wynik? To chyba nie ta branża…

    Po drugie oczernianie kogoś komu ktoś inny zaufał nie może dać dobrych wyników. Jeśli ktoś nie uwierzy szemranym tłumaczeniom, to znienawidzi oczerniającego – nawet jeśli wcześniej miał neutralny stosunek. Jeśli uwierzy tłumaczeniom, to prędzej w ogóle się zniechęci do pomagania niż przerzuci swoje siły na inną organizację. Tak czy siak oczerniający traci.

    1. Ano właśnie o to mi w tym tekście chodziło, żeby zachęcić do wyrobienia w sobie tego nawyku.

      Co do konkurencji i oczerniania, to jak rozumiem pijesz do stawiania Caritasu w opozycji do WOŚP przez niektórych publicystów? Może się mylę, ale sam Caritas chyba nie uczestniczy w tej przepychance, robią swoje.

      Ale zgadzam się, że działania w tym sektorze opierają się głównie na zaufaniu publicznym, więc wszelkie zachwiania tego zaufania szkodzą wszystkim graczom w jakiś sposób.

  3. Zapomniałeś o opcji najprostszej i najbardziej oczywistej, szczególnie dla tych najbardziej zabieganych: wspomóc wybraną organizację darowizną (na pewno lepsze, niż dawanie pieniędzy na ulicy, które swoją drogą ma spore szanse być wręcz szkodliwe). Można też oddać krew (jeśli warunki pozwalają).

    I mądrze piszesz, że nie powinno to być rozpatrywane jako konkurencja. Niektórzy jednak sądzą inaczej i widać, że sukces Owsiaka ich boli.

Leave a Reply